[Annabeth]
Podróż
do centrum miasta okazała się prosta. Wydostanie się z niego – już nie za
bardzo.
Wszystko
szło pięknie, szczególnie jazda samochodem, ale szczęście szybko przemija. Gdy
zobaczyłam, jadącego obok mnie minivana harcerek, logo ich miasteczkowej firmy
i ich słodziutkie buźki, uśmiechające się do mnie zza okien, moja noga
odruchowo powędrowała na pedał gazu. I tu pojawił się pierwszy problem. Kilka
metrów dalej stał zaparkowany radiowóz policyjny, który zauważył moje
przekroczenie prędkości na zatłoczonych ulicach Nowego Jorku. Ruszył za mną,
skonfiskował moje auto, a mnie umieścił za kratkami. W ostatnim akcie paniki
wrzuciłam bejsbolówkę (która, jak odkryłam, sprawia, że człowiek staje się
niewidoczny) oraz sztylet do skrytki pod
siedzeniem kierowcy. Miałam nadzieję, że go nie znajdą, bo inaczej miałabym
poważne kłopoty i psychiatrę na karku.