[Annabeth]
Podróż
do centrum miasta okazała się prosta. Wydostanie się z niego – już nie za
bardzo.
Wszystko
szło pięknie, szczególnie jazda samochodem, ale szczęście szybko przemija. Gdy
zobaczyłam, jadącego obok mnie minivana harcerek, logo ich miasteczkowej firmy
i ich słodziutkie buźki, uśmiechające się do mnie zza okien, moja noga
odruchowo powędrowała na pedał gazu. I tu pojawił się pierwszy problem. Kilka
metrów dalej stał zaparkowany radiowóz policyjny, który zauważył moje
przekroczenie prędkości na zatłoczonych ulicach Nowego Jorku. Ruszył za mną,
skonfiskował moje auto, a mnie umieścił za kratkami. W ostatnim akcie paniki
wrzuciłam bejsbolówkę (która, jak odkryłam, sprawia, że człowiek staje się
niewidoczny) oraz sztylet do skrytki pod
siedzeniem kierowcy. Miałam nadzieję, że go nie znajdą, bo inaczej miałabym
poważne kłopoty i psychiatrę na karku.
Gdy
mnie „przesłuchiwali” nie za bardzo miałam jak wytłumaczyć brak wszystkich dokumentów
oraz to, czemu przekroczyłam prędkość. Kazali mi podać numer do rodziców i dane
osobowe. Najwyraźniej mój ojciec i moja macocha nie raczyli odbierać telefonów
od policji, bo byli zbyt zajęci pracą, więc spędziłam pół nocy w otoczeniu
nieprzyjaźnie wyglądających mundurowych, którzy cały czas patrzyli się na mnie,
jakbym zaraz miała przegryźć stalowe pręty i powalić ich wszystkich na łopatki
siłą moich wątłych mięśni. Towarzyszyła mi również metalowa prycza, grożąca
zawaleniem się poprzez najmniejszy ruch oraz lodowata ściana, przylegająca do
moich pleców. Dokładnie o godzinie 3:32 (a wiem to, ponieważ przez cały ten
czas patrzyłam na zegar, ponieważ zaśnięcie w tym miejscu miało zerowe szanse)
przybył mój zapracowany ojciec i od razu skierował na mnie morderczy wzrok.
Potem chwilę zajęła mu rozmowa z oficerem, siedzącym za biurkiem. Gdy skończyli,
kratki mojej celi otworzyły się, a tata nie odwróciwszy się do mnie skierował
się do wyjścia. Kiedy za nim szłam, czułam się jak seryjny morderca,
opuszczający więzienie po tym jak zabrakło dowodów, a ja przecież tylko
przekroczyłam prędkość, nie powodując żadnego wypadku! Straszne uczucie, nie
polecam.
Siedzieliśmy
w samochodzie, którym tata tu po mnie przyjechał, a teraz wpatrywał się pustym
wzrokiem w kierownice, miał zaciśnięte usta i surowe spojrzenie. Wiedziałam, że
zastanawia się, jak dobrać wystarczająco mocne słowa by wyrazić swoje
rozczarowanie moją osobą. Już miałam się tłumaczyć, że całe to zamieszanie było
moją reakcją na nudę, lecz mój ojciec postanowił mnie totalnie zaskoczyć.
Zaczął mówić o mojej mamie.
-Pamiętasz,
że mówiłem ci, że twoja matka zmarła tuż po porodzie? Cóż… To nie była prawda.
Kiedy byłem młody, nie miałem wystarczająco dużo pieniędzy, by pójść do college’u.
I jednego dnia spotkałem pewną dziewczynę, która pomogła mi się tam dostać.
Była niesamowicie mądra i piękna. Zakochałem się w niej od pierwszego
spojrzenia, lecz gdy skończyłem studia, ona zniknęła. Nigdy o niej nie
zapomniałem. Zjawiła się w progu mojego mieszkania kilka miesięcy później z
tobą w rękach. Oddała mi ciebie i znowu odeszła. –Zobaczyłam pojedynczą łzę,
spływającą po jego policzku. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, ponieważ nigdy
nie widziałam mojego ojca w takim stanie. Zadałam więc pierwsze pytanie, które
przyszło mi do głowy.
-Ale
czemu ona mnie nie chciała? I jak się nazywała? –zapytałam.
-Twoja mama
bardzo cię kochała, ale nie mogła cię wychowywać. To zadanie jest przeznaczone
dla twojego śmiertelnego rodzica, czyli mnie, bo tak się składa, że twoja matka
to bogini, najmądrzejsza ze wszystkich, Atena. – Usłyszenie takich wiadomości z
ust najbardziej rozważnego człowieka, jakiego znałam było bardziej zaskakujące
niż empuzy, które znajdowały się rano w moim domu. Zwróciłam gwałtownie moją
głowę w prawą stronę. Tata miał poważny wyraz twarzy, nie żartował.
-Ale
tato, to absurdalne, przecież bogowie greccy nie istnieją! To niemożliwe! –szczerze
już sama zaczynałam w to wątpić, a takie wyjaśnienia, jakie przedstawił mi
ojciec wszystko by mogły objaśnić. Potwory ścigające mnie od początku tego
dnia, czyjś głos w głowie, sowy, wynurzające się z błysku światła, sztylet i
czapkę, która sprawia, że znikam…
-A co
się dzisiaj działo? Wybrałaś się na wycieczkę? Atena odwiedziła mnie dzisiaj na
uczelni i powiedziała, że napadły cię potwory! Chciałem od razu do ciebie
pojechać, ale ona mnie zatrzymała. Kazała mi to zrobić wieczorem, a wierz mi, nie
mogłem się jej przeciwstawić, w końcu jest boginią! Chociaż jakbym wiedział, że
ma zamiar posadzić cię za kratkami, spróbowałbym ją powstrzymać. Eh, ale
nieważne. Powiedz mi, czy mi wierzysz?
Przez
chwilę biłam się z myślami, przecież to było takie nielogiczne. Podobno potwory
i starożytni bogowie nie istnieją. Ale czy to prawda? A do tego Atena!
Dziewicza bogini miała być moją matką! Niedorzeczne. To przecież oznaczało, że
nie może mieć dzieci. Co oznaczało, że moje istnienie jest również pozbawione
sensu. Powracał do mnie poranny ból głowy związany z tymi wszystkimi
nielogicznymi rzeczami. Starałam się tego nie analizować podczas jazdy, ale
teraz nie miałam wyboru.
Musiałam
zdecydować. Czy wierzę, że moją mamą jest bogini mądrości, czy ja i mój ojciec
zwariowaliśmy.
-Okay,
wierzę ci.
-Dobrze,
to teraz musisz iść do swojego auta i pojechać za mną na uczelnię. Tam możesz
wrócić do spania, a rankiem wyruszysz w dalszą drogę.
-Ale
dokąd? –zapytałam, ponieważ nadal nie miałam pojęcia, gdzie jest Obóz Herosów,
a nie uśmiechało mi się zwiedzanie całych Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu
go.
-Czyli
jednak twoja intuicja nie jest tal silna? Powiedziała mi, że może się tak
zdarzyć. Twoim calem jest Long Island.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz