2. Niebieskie babeczki nasenne


[Percy]

W ostatnim tygodniu nauki nauczyciele postanowili za wszelką cenę skończyć wszystkie podręczniki, więc lekcje były dość uciążliwe.
Nauczycielka od fizyki przeszła samą siebie. Po 45 minutach robienia ćwiczeń na poziomie klasy maturalnej, który potem zostaną ocenione, pani Stward zadała kolejne pięć stron zadań na następny dzień. Na szczęście była to już przedostatnia lekcja. Ostatni był w-f. Wuefista dał nam wolną rękę, więc postanowiliśmy zagrać w koszykówkę. Dziewczyny postanowiły zostać w sali gimnastycznej i pograć w siatkówkę.
-Ej, wziął ktoś w ogóle piłkę do kosza?- zapytał się John, mój najlepszy kumpel. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie i zdaliśmy sobie sprawę, że nikt nie był tak genialny, by o tym pamiętać.
-Dobra, ja po nią skoczę- zaapelowałem się i wróciłem się do budynku szkolnego.
Kantorek ze sprzętem sportowym znajdował się obok sali gimnastycznej. Szukając odpowiedniej piłki nie usłyszałem wchodzącej do pomieszczenie osoby. Chwilę później poczułem jak czyjeś zgrabne dłonie zasłaniają mi oczy.
-Zgadnij kto to!- zawołał dziewczęcy głos zza moich pleców. To była moja dziewczyna, Sam.
-Po głosie stwierdzę, że to John. Mam rację?- zapytałem powstrzymując śmiech.
-Niezła próba, skarbie. Czasem wydaje mi się, że wcale nie udajesz głupka, tylko po prostu nim jesteś- powiedziała i zdjęła ręce z mojej twarzy. Odwróciłem się do niej i uśmiechnąłem.
-Czego szukasz, piękna?- zapytałem, biorąc ją za rękę.
-Szczerze, ciebie.
-Miło mi, że ktoś o tak nieprzeciętnej urodzie interesuje się moją skromną osobą- udałem zdziwienie, a na jej usta wypłynął uśmiech.
-Nie pochlebiaj tak sobie. A tak w ogóle załatwiłam nam bilety na premierę nowego horroru na dziś wieczór… Piszesz się na to? –powiedziała, śmiejąc się.
-No jasne, kotku. Chętnie popatrzę jak przyklejasz się do mnie ze strachu!
-Bardzo śmieszne! Punkt dwudziesta przed naszym Starbucks’em.
-Percy, gdzieś ty się podział?!- zawołał John, wchodząc przez drewniane drzwi do środka.
-Zaraz przyjdę!- zawołałem do niego.
-Do zobaczenia, skarbie!- powiedziała Sam, lekko pocałowała mnie w usta i pobiegła do Sali. Wziąłem pierwszą z brzegu piłkę i wróciłem do chłopaków.
Gdy lekcja się skończyła, a wuefista kazał nam iść do szatni i się przebrać, zauważyłem kryjącą się w cieniu szkoły postać. Nie mogłem stwierdzić płci, ale wiedziałem, że ta postać patrzy się wyraźnie na mnie. Postanowiłem sprawdzić kto to, lecz jak już tam doszedłem nie było tam nikogo. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem biegiem do szatni. Przebrałem się i wyszedłem przed budynek.
Moja mama stwierdziła, że nie jestem zbyt odpowiedzialny, żeby kupić mi samochód, więc codziennie odbierała mnie po szkole. Mimo że była w dziewiątym miesiącu ciąży nadal upierała się przy swoim postanowieniu, że nie da mi prowadzić samochodu, ale prawo jazdy mam już od dwóch miesięcy.
Chwilę później koło mnie zatrzymało się czarne, sportowe auto. Gdy opadła szyba, zobaczyłem kobietę w średnim wieku. Brązowe włosy miała upięte w kok. Zobaczyłem, że ma na sobie uniform z cukierni, w której pracuje moja mama.
-Cześć, Percy! Jestem koleżanką Sally, mam na imię Natalie. Paul poprosił mnie, żebym ciebie odebrała, ponieważ są w szpitalu- powiedziała głosem, tak słodkim, że zrobiło mi się niedobrze.
-Już czas?- zapytałem. Doskonale zdawałem sobie sprawę, dlaczego moja mama i mój ojczym mogą być w szpitalu.
-Tak, zaraz cię do nich podwiozę. Wsiadaj- otworzyłem drzwiczki i usadowiłem się na fotelu. Natalie ruszyła i po chwili podała mi pudełko. Popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem.
-Och… Twoja mama kiedyś mówiła, że macie taką jakby „tradycję”. Podobno lubisz niebieskie jedzenie. Smacznego!
Otworzyłem pudełko i zobaczyłem dwie babeczki i kilka ciasteczek, oczywiście wszystkie były niebieskie. To nie było tak, że miałem jakiegoś bzika na punkcie niebieskiego jedzenia i byłem grubasem, który ciągle je. Moja mama wymyśliła to, kiedy była w związku z moim poprzednim ojczymem. On twierdził, że nie ma niebieskiego jedzenia, więc mama codziennie po pracy przynosiła mi słodycze w takim kolorze. Potem on nagle zniknął, nie pojawił się już nigdy więcej w naszym życiu. Następnie pojawił się Paul i wzięli ślub, ale ona uparła się, że nadal będzie mi przynosić niebieskie słodycze. Przez nią muszę chodzić na siłownię, by nie ważyć tyle samo co wieloryb. Są jednak plusy. Dziewczyny zaczęły się mną interesować bardziej niż zwykle, mimo że jestem w związku z Sam od półtora roku.
Wziąłem babeczkę i zacząłem ją jeść. Po chwili poczułem, że zapadam w błogi sen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic